Instagram

wtorek, 18 lipca 2017

Róż za 20 zł czy za 160 zł? Porównanie różu od Catrice i Benefit

Po tak długiej nieobecności, chciałabym zrobić porównanie dwóch róży do twarzy. Podstawowe pytanie na dziś, czy kosmetyk, który kosztuje 160 zł jest lepszy od tego za 20 zł?
Wiele razy przekonałam się, że czasami nie warto wydawać miliony monet na kosmetyki, które tak naprawdę są albo polecane przez znane YouTuberki, gwiazdy czy celebrytki, tylko dlatego, że dostają paczki od znanych firm kosmetycznych.
Dzisiaj chciałabym krótko opisać każdy z tych róży, a na samym końcu zdecydować, czy kosmetyki są warte swojej ceny. Jesteście ciekawi, który wygrał? Zapraszam do lektury.


Pewnego razu wybrałam się do jednego sklepu drogeryjnego razem z moją mamą, w celu dobrania jej różu do policzków. Z racji tego, że moja mama nie używała na codzień różu na policzki, trudno było jej dobrać samej odpowiedni odcień. Jedyny warunek jaki stawiała, to żeby róż nie był za pstrokaty i bardzo intensywny. Mając swoją ulubioną paletę z różami, jeżeli jeszcze nie czytałeś, to odsyłam tutaj 👉 Ulubione róże , trudno było mi polecić coś mojej mamie. I w taki sposób odkryłam róż do policzków firmy Catrice Cosmetice Multi MATT Blush, odcień 020 - La-Lavender. Małe, plastikowe opakowanie, które jest bardzo poręczne. Cena, około 20 zł za 8 gram kosmetyku! Róż składa się z 4 różnych odcieni, które w połączeniu ze sobą, daja bardzo naturalny, matowy róż na policzkach. Konsystencja różu jest delikatnie jedwabna, mimo tego, że kosmetyk ma być o wykończeniu matowym. Nabierając go na pędzel, nie ma szans aby któryś z kolorów nabrał się więcej, nie kruszy się. Pokrycie różu jest jednolite. Polecam go osobą, które nie koniecznie stawiają na bardzo wyzywający róż, które szukają delikatnego efektu. Kolorystyka jest delikatnie przygaszona, nie będzie rzucać się w oczy. Bardzo się z nim polubiłam i postanowiłam sama zaopatrzyć się w jego posiadanie. Idealny do torebki oraz w podróż.





Kolejny róż, który weźmiemy pod lupę, to The Galifornia Dream od Benefit. Za kosmetyk, którego jest całe 5 gram, płacimy ok 160 zł! Nie będę ukrywać, że pokusiłam się po niego między innymi z polecenia jednej  YouTuberki. Pięknie opakowanie, jak na Benefit przystało, niczego sobie pędzelek oraz lusterko, zachęca i zapowiada róż naprawdę obiecująco. Piękna, złota powłoka, która znajduje się na samej górze różu wygląda cudnie, ale niestety tylko do pierwszego 'zamoczenia' pędzla w kosmetyku... Cała złota powłoka znika zaraz po pierwszym użyciu, przez co zostaje nam sam róż... Byłam tym faktem bardzo rozczarowana, ponieważ miałam nadzieję, że będzie to świetny róż na lato, który będzie posiadał złote drobinki, przez co skóra będzie wyglądać jeszcze świeżej. Kolor różu to brzoskwinia wymieszana z truskawką w śmietanie. Generalnie odcień różu jest bardzo ładny, mi osobiście kojarzy się z latem. Natomiast pigmentacja niestety również nie powala... Trzeba nieźle pocierać pędzlem lub palcem aby uzyskać dobrze widoczne kolor. Co do trwałości, to również bez szału, podejrzewam, że przez pigmentację. Konsystencja kosmetyku bardzo mi się spodobała, ponieważ jest według mnie bardzo jedwabna.  Mogę go polecić osobą, które są bardzo, bardzo blade, ponieważ odcień będzie bardzo dobrze widoczny. Żeby być bardziej obiektywną, chciałabym dodać, że nie wiem jak wygląda i komponuje się Galifornia na bardzo opalonej skórze, dlatego postanowiłam, że wypróbuję go będąc na wakacjach jak i po, kiedy moja cera będzie miała większy kontakt ze słońcem. Dam wam znać jak się sprawdził. 😊




Podsumowując. Niestety, róż Galifornia od Benefit, nie przypadł mi do gustu zupełnie. Moim zdaniem jak za 160 zł, powinno być wielkie WOOOOW, którego w tym wypadku prawie nie było. Strata pieniędzy i czasu! Fakt, na skórze odcień wygląda ślicznie, ale musicie pamiętać, że to co widać na zdjęciu, jest to bardzo gruba warstwa kosmetyku, ponieważ chciałam pokazać jak ładny jest jego kolor.  Jezeli ktoś kolekcjonuje kosmetyki i uwielbia oryginalne opakowania, to może się pokusić i zakupić  ten róż. Natomiast róż Multi MATT od Catrice, mogę polecić każdemu! Świetna cena, świetna pigmentacja, jak za tą cenę, duża ilość różu, opakowanie bardzo poręczne! Świetnie komponuje się z każdym bronzerem. Kolorystyka na zdjęciu może nie zachęca, ale uwierzcie, jest genialny. Same plusy!




Jak widać, nie zawsze cena jest dobrym miernikiem jakości kosmetyku czy produktu. 😊

czwartek, 13 lipca 2017

Liście Manuka od Ziaja

Kosmetyk wszech czasów - tak została okrzyknięta przez wizazpl, pasta do oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom od firmy Ziaja - Liście Manuka. Czy faktycznie jest to tak dobry produkt? 😊 Zapraszam do dalszego czytania!


Zacznę może od tego, co to są liście manuka. Otóż drzewo Manuka znajduje się w Nowej Zelandii oraz Australii. Ekstrakt, który pozyskuje się z liści Manuka działa przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo, przeciwtrądzikowo oraz przyspiesza gojenie stanów zapalnych i podrażnień skóry.

Opakowanie pasty jest proste (w prostocie siła! ), ale i bardzo komfortowe. Biała tuba ze szczelnym zamknięciem. Co można więcej? 😊 Opakowanie jest na tyle szczelne, że bez problemu pastę możemy śmiało wrzucić do walizki i nie martwić się że się wyleje.


Producent zapewnia nas że jest to głęboko oczyszczająca, do spłukania pasta. Kosmetyk powinien skutecznie redukować niedoskonałości, odblokować pory skóry z nadmiaru sebum, posiada delikatne właściwości ściągające i złuszczające, powinien zapobiegać powstawaniu zaskórników, przeciwdziała tworzeniu nowych niedoskonałości skóry.
Cena około 8 zł za 75 ml.


Na początku byłam bardzo pozytywnie zaskoczona ta pastą, niestety do czasu...
Generalnie cena, opakowanie i konsystencja pasy jest na mega plus. Jak dla mnie, konsystencja pasty jest rewelacyjna, za każdym razem gdy jej używam, wydaje się jakby był zmieszany krem z drobinkami piasku. Bardzo lubię kiedy peelingi mają dużo i bardzo małych drobinek. Zapach mi nie przeszkadza, ale przypomina męski antyperspirant 😋
Jeżeli chodzi o redukowanie niedoskonałości, to w tym wypadku nie zauważyłam żadnych zmian. Moje pory są takie same jak przed użyciem pasty, dlatego kolejne założenie producenta się nie sprawdziło. Pasta faktycznie delikatnie ściąga skórę, ale w momencie kiedy pozostawimy ja dosłownie na chwilę na twarzy - zaczyna wtedy zasychać i jak wspomniałam wcześniej, delikatnie ściąga twarz ( ale szczerze mówiąc nie wiem czy o to chodziło producentowi). Co do złuszczania, na początku (około 3 razy) faktycznie pasta złuszczała martwy naskórek, natomiast teraz gdy jej używam, moja twarz jest jak chropowata kartka papieru 👎 Na dzień dzisiejszy jedyny plus jaki widzę, to faktycznie usuwa zaskórniki. Może nie wszystkie, ale na pewno większość.


Ostatnio dość często go używałam(2 razy w tygodniu), ponieważ chciałam zobaczyć czy faktycznie jest to kosmetyk wszech czasów i zauważyłam, że niestety ale pasta wysuszyła mi strasznie twarz... Już wiem, że się z nią nie polubię do częstego użytku.

Moim zdaniem nie jest to SUPER kosmetyk, bez którego każda kobieta nie mogła by żyć. Jak dla mnie jest to fajny peeling, który można stosować raz na jakiś czas. Musimy jednak pamiętać, że jest to kosmetyk do pielęgnacji, dlatego to że nie sprawdził się u mnie, nie oznacza że nie sprawdzi się u was. Tym bardziej, że kosztuje tylko 8 zł, więc nawet gdyby i u was był niewypałem, to nie podniesiemy wielkiej straty finansowej.
Generalnie nie widzę wielkiego efektu WOW o którym piszą kobiety na forach.