Instagram

wtorek, 20 grudnia 2016

Rimmel London Glam'eyes Professional Liquid Liner

Każda kobieta marzy o idealnej czarnej kresce. Namalowanie dwóch takich samych kresek wbrew pozorom nie jest takie proste. Kocham makijaż z długą czarną kreska, kiedyś to była podstawa mojego makijażu.
Chciałabym dzisiaj polecić Wam eyeliner z firmy Rimmel London.


Glam'eyes Professional Liquid Liner, jest to eyeliner w kałamarzu. Długo szukałam idealnego eyelinera i w zasadzie od kiedy jestem w UK innego eyelinera nie używam. Zawsze kupuję kolor 001 Black glamour. Nie pamiętam które to moje opakowanie, ale wiem jedno, na pewno nigdy mnie nie zawiedzie.


Opakowanie jest bardzo małe(co nie oznacza, że mamy mało produktu), bardzo lekkie, przyjemny, niełamliwy plastik. Eyeliner posiada bardzo (!) Cienki i elastyczny pędzelek, włoski nie odstają w każdą stronę, dzięki któremu wykonamy bardzo precyzyjną kreskę. Nie jest to sztywna końcówka, której nie cierpię.

Niestety większość eyelinerów posiada takie końcówki (bynajmniej w UK), dlatego bardzo trudno było mi znaleźć coś idealnego. Kosmetyk jest bardzo trwały, a zarazem łatwo zmywalny. Pedzelek posiada dość długi trzonek, który idealnie leży w dłoni. Nie kruszy się, nie rozmazuje się, jest mega wydajny, idealna konsystencja, nie wysycha w opakowaniu. Pigmentacja jest bardzo dobra, kolor w 100% czarny, brak prześwitów. Narysowsowana rano kreska utrzymuje się na oku w idealnym stanie przez cały dzień!


Będę każdemu polecać ten eyeliner, osobą początkującym jak i tym bardziej wprawionym w kresce, ponieważ malowanie nim powieki jest bardzo szybkie i tak jak już wyżej wspomniałam, nie ma żadnego problemu z namalowaniem idealnej kreski! Póki co jest to mój faworyt i must have w mojej kosmetyczce! 😊

sobota, 17 grudnia 2016

ZIAJA Krystaliczny peelinng cukrowy zluszczająco-wygładzający

Dzisiaj dalsza część pielęgnacji. Tym razem będzie to peeling do ciała z Ziaja. Jakoś nigdy nie ufam 'wielkim promocjom', które możemy spotkać przy kasach w sklepach drogeryjnych. Tym razem pomyślałam sobie czemu nie i pani w Hebe bardzo łatwo wcisnęła mi właśnie ten cukrowy peeling. Koszt jego wtedy to 10 zł za 200ml.

Zacznijmy od tego co pisze producent. Według producenta, peeling powinien przy codziennym użyciu wzmacniać naskórek, nawilżać, poprawa jędrność i elastyczność skóry, młodszy i zdrowszy wygląd już od pierwszego użycia.
Dzieki maśle cupuacu, zawartym w peelingu, kosmetyk powinien:
 tworzyć ochronny satynowy film na powierzchni skóry, redukować szorstkość, suchość i nadmierne łuszczenie, zapewnić efekt miękkiej skóry.
Dzięki olejom z orzechów brazylijskich i Makadamia:
delikatnie natłuszczać naskórek, chronić przed wysuszeniem w trakcie mycia, poprawić elastyczność skóry.
Dzięki cukrowy i naturalnym łupinom orzecha:
aktywować skórę w trakcie masowania oraz delikatnie zluszczać i wygładzać naskórek.


Jedno słowo: GENIALNY! Dla mnie jest to genialny peeling. Śmiało mogę się zgodzić w 100% z tym co obiecał nam producent na opakowaniu. Po pierwsze, kiedy nanosimy peeling na ciało, to mamy wrażenie jakbyśmy smarowali się czymś z dodatkiem cukru. Nie jest to tępy kosmetyk, gdzie zazwyczaj takie są peelingi. Po drugie, kosmetyk bardzo ładnie złuszcza skórę, dzięki czemu nie jest szorstka. Ale to co najbardziej w nim lubię, to przefantastyczny film na skórze! Zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Niektórzy z was nie lubią takich kosmetyków, które zostawiają film( dla takich osób zdecydowanie nie polecam tego peelingu), natomiast po użyciu tego peelingu skóra jest bardzo bardzo nawilżona, zostaje bardzo satynowy i delikatny film na skórze - jest takie uczucie jakbyśmy posmarowali się zaraz po kąpieli jakimś balsamem. Nawet mój facet zapytał się czemu się tak wybalsamowalam, a ja tylko użyłam peelingu 😊 Skóra po kąpieli nie jest w żadnym stopniu sucha ani podrażniona.


Dzięki temu że zawiera cukier, masaż jest bardzo przyjemny i delikatny. Zapach również jest cudny - palone kakao z cukrem? Nie wiem jak go opisać ale mi się bardzo podoba. Na opakowaniu jest napisane, że można go codziennie używać, natomiast ja starałam się robić peeling całego ciała raz w tygodniu i po takim użyciu, 200 ml wystarczyło na około 2 miesiące.
Serdecznie polecam ten peeling! Jeszcze tak dobrego peelingu nigdy nie miałam i żałuję, że nie kupiłam więcej opakowań! Well done Ziaja! Oby więcej tak genialnej pielegnacji!


wtorek, 13 grudnia 2016

Bronzer z KOBO MATT BRONZING & CONTOURING POWDER 311 Nubian Desert

Zawsze zimą staramy się wyglądać na opalone, dlatego też używamy różnych bronzerow, nie tylko aby wykonturować naszą buzie, ale również dlatego aby nasza twarz nie była bardzo blada zimą.
Zacznijmy może od wyjaśnienia, co to takiego bronzer i w jakim celu powinno się go używać?
Bronzer powinien imitować odcień muśniętej słońcem skóry. Jest także stosowany jako kosmetyk korygujący w celu ocieplenia kolorytu skóry. Używając bronzera nadajemy skórze zdrowego blasku i wyrównujemy koloryt cery, szczegolnie w odniesieniu do szyji. Brozery sprawdzą się przy każdej karnacji, prócz porcelanowej, która może sprawić wrażenie brudnej.
Dzięki bronzerom możemy nie tylko opalić twarz ale również ją wykonturować. O co chodzi w koturowaniu twarzy? Konkurowanie twarzy bronzerem pozwoli nam optycznie zmienić kształt twarzy. Konkurowanie wykorzystuje właściwości światła. Zasada jest taka, że to co jest przyciemnione, chowa sie.
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać bronzer, który pochodzi od KOBO.

Nie będę ukrywać, że kupiłam go przez pozytywne komentarze, które można znaleźć w Internecie. Jest to oczywiście drogeryjny kosmetyk, który kosztuje około 20 zł. Możemy dostać go w dwóch odcieniach, 308 Sahara Sand oraz 311 Nubian Desert.


Ja posiadam ten drugi. Jest to bardzo zgaszony i chłodny odcień. Ten kolor bronzera na pewno przypadnie do gustu panią o chłodniejszym tonie cery. Na pewno nie nada się dla cery opalonej, ponieważ jego kolor może robić 'odcięcie'. Jego aplikacja jest bardzo przyjemna, równo i bardzo lekko pokrywa skórę. Jest to idealny bronzer dla osób początkujących z makijażem, ponieważ jego pigmentacja i odcień nie zrobi 'krzywdy' na buzi. Nie robi plam ani prześwitòw. Daje bardzo delikatny i nie nachalny efekt, bardzo naturalny. Można stopniować intensywność bronzera na policzku.  Jest delikatnie transparentny i w 100% matowy. Bardzo łatwo nabiera się odpowiednia ilość bronzera ale niestety się pyli i kruszy... Ja muszę nakładać trzy warstwy aby uzyskać mocniejszy kontur na policzku.


 Na zdjęciu powyżej stopniowe dokładanie bronzera, od lewej: 3 warstwy, 2 warstwy, 1 warstwa. Bardzo ładnie współgra z każdym podkładem i nie podkreśla suchych skórek. Jeżeli chodzi o trwałość, to odniosłam wrażenie, że w ciągu dnia, gdy w ogóle nie dotykamy policzków, kosmetyk utrzyma sie cały dzień. Jednak niestety nie jest na tyle trwały żeby wytrzymać wszelkie otarcia, np. od szalika. Co do opakowania, moim zdaniem jest to dobry plastki, który wytrzyma nie jedną podróż, łatwo się opakowanie otwiera.
Podsumowując. Uważam, że jest to idealny bronzer dla osób początkujących.  Bardzo go lubię za to, że ma chłodny i matowy odcień, przez co idealnie nadaje się na zimę. Fajne jest w nim też to, że nie jest bardzo mocno napigmentowany, dzięki czemu nie zrobimy sobie nim mazajki na twarzy. Plusem również jest cena, ponieważ za 20 zł otrzymujemy 9 gram produktu, który jest bardzo wydajny. Minusem niestety jest to że się strasznie osypuje podczas jego aplikacji na pędzel oraz to że jest trochę nietrwały. Osobiście bardzo go polecam! Uważam, że jest to kosmetyk warty każdej uwagi! :)